Erasmusowy pamiętnik z wymiany: Teneryfa.

25 lutego, 2025

PONIEDZIAŁEK.

W słoneczny poniedziałek z samego rana wyruszyliśmy do szkoły Lucas Martin Espino. Zostaliśmy ciepło przywitani przez Dyrektora szkoły i Burmistrza miasta. Po zakończeniu części oficjalnej nasi „hosts” pokazali nam jak wygląda ich szkoła. Później zaczęła się sportowa rywalizacja i integracja. Uczestniczyliśmy w rozgrywkach tradycyjnych sportów na Teneryfie. Ja z grupą bawiliśmy się świetnie. Pod koniec lekcji szkolnych braliśmy udział w grze zespołowej z inną grupą erasmusową z Portugalii! Dzień w szkole był bardzo aktywny;) Gdy już wróciliśmy do naszych domów mieliśmy czas wolny by spędzić go z naszymi hostami. Odwiedziłam parę miejsc z pamiątkami, zobaczyłam też różne miejsca z przepięknymi widokami. Północna część wyspy jest bardzo wyjątkowa, pełna zieleni, gór, lasów, klifów. Żyjemy z lokalnymi mieszkańcami, którzy zarażają nas swoim ciepłem, optymizmem i UŚMIECHEM;) No i częstują nas przepyszną kanaryjską kuchnią „guachinche”. Nauczyciele przebywający na job shadowing, p. Kazibut i p. Tracz uczestniczyli dziś w obserwacji lekcji w Lucas Martin. Rano odbyła się rozmowa z Dyrektorem szkoły i lokalnym Doradcą Edukacyjnym, dotycząca sposobu zarządzania szkołą oraz hiszpańskiego systemu edukacji. Potem nauczycieli obserwowali lekcje robotyki, ekonomii, j. angielskiego i biologii.

A jutro jedziemy do Siam Park!

Maja

Teneryfa, dzień 3, WTOREK.

¿Buenos dias, Que Pasa?

Dzisiaj spędziliśmy dzień w Siam Parku, jednym z najbardziej luksusowych i pięknych parków wodnych NA ŚWIECIE. Było wspaniale, pogoda dopisywała, pomimo warstw kremu na opalanie i tak wielu z nas trochę się przypiekło- nie dało się oprzeć tej przejrzystej, turkusowej wodzie, która aż wołała, aby do niej wskoczyć i nurkować. Próbowaliśmy różnych technik pływania i atrakcji; zjeżdżaliśmy z 28 metrowej zjeżdżalni, mieliśmy 'spokojny’ zjazd w sztucznej rzece, oraz rzucaliśmy się w ogromne, sztuczne fale. Pomimo licznych upadków w wodzie oraz zdartego gardła przez krzyczenie z ekscytacji, dzień spędziliśmy fantastycznie. Poznaliśmy w parku wiele nowych osób, nie tylko z Teneryfy, ale również turystów – Polaków, Francuzów, Brytyjczyków. Mieliśmy bliskie spotkania z płaszczkami, rybami, oraz małymi rekinami.

Ilość śmiechu, przerażenia, oraz połkniętej chlorowanej wody jest nie do opisania. Siam Park jest na pewno na liście „must-see”, jeśli chodzi o zwiedzanie Teneryfy. Na zakończenie dnia zjadłam pysznie doprawionego kurczaka oraz ziemniaki z kremem guacamole.

¡Saludos!

~María (Martes)

P.S. Mapa Gratis

Buenos Dias !

To był dzień! Kroków: 25 tysięcy, spalone kalorie, mnóstwo uśmiechu, dużo wiedzy i ogrom doznań;)

Do południa moja młodzież eksplorowała zakamarki naszego miasteczka Icod de los Vinos podczas gry terenowej w grupach polsko-hiszpańsko-portugalskich. W południe lekcja biologii w Dragon Tree Park, najbardziej charakterystycznym parku, w którym nie tylko znajduje się tysiącletnia smocza dracena, ale i mnóstwo innych gatunków roślin, krzewów owocowych i upraw zielarskich. Spacer po parku był ucztą dla zmysłów wzrokowych i zapachowych, a to był dopiero początek. Dalsza część lekcji o faunie i florze Teneryfy odbyła się podczas 13 kilometrowego spaceru wzdłuż wybrzeża oceanu, wśród ogromnych plantacji bananowców. Dotarliśmy do Garachico miasta zalanego lawą wulkaniczną podczas ostatniego wybuchu wulkanu Teide, co przyczyniło się do powstania tam naturalnych basenów wulkanicznych, z których korzystają mieszkańcy.

Drugą część dnia spędziliśmy już razem, w polskim gronie, ze wspaniałą przewodniczką Ewą mieszkającą na Teneryfie od lat. Ewa zabrała nas do malutkiej wioski Masca, leżącej w wąwozie, pomiędzy klifami Los Gigantes. Była to podróż do przeszłości. 80 mieszkańców, bardzo trudna, wręcz ekstremalna droga dojazdowa. Mało cywilizacji, kozy pasące się na urwiskach. Magia! Kupiliśmy dużo pamiątek

Byliśmy zmęczeni, ale czekaliśmy jeszcze na plażowanieW drodze na najpiękniejsze plaże południa zatrzymaliśmy na tarasie widokowym podziwiając wszystkie klify Los Gigantes.

Na koniec dnia – wynagrodzenie naszych bolących nóg- zachód słońca i kąpiel wśród ogromnych fal na Plaja del Duque – niesamowite! Bawiliśmy się jak dzieci, to był piękny czas tylko dla nas – polskiej drużyny Erasmusowej;)

Dla mnie najpiękniejsze były słowa moich uczniów: „Proszę Pani warto było się starać te kilka miesięcy,żeby móc tu przyjechać…”

Adiós Paulina

CZWARTEK:

Halo Ziemia właśnie wylądowaliśmy na Marsie:) A tak na poważnie, to dziś obserwowaliśmy niesamowity krajobraz, gdzie zieleń łączy się z szarością i brązem powulkanicznych skał przy wulkanie Teide – najwyższym szczycie Hiszpanii (3718m n.p.m.) W powietrzu czuć było zapach siarki. Zwiedziliśmy Park Narodowy Teide oraz wyjechaliśmy na 2500 m gdzie spędziliśmy godzinę spinając się po skałach, podziwiając widoki depresji wulkanicznej Las Cañadas. Na prawdę czuliśmy się jakbyśmy byli na innej planecie, kosmos! W związku z tym,że to nasz przedostatni dzień, idziemy na shopping!

Ps. Pogoda piękna więc i na plażowanie starczy czasu !

Igor i Gabrysia

PIĄTEK:

Hola!

To już ostatni pełny dzień na Teneryfie. Pomimo smutku z powodu zbliżającego się wyjazdu zaczął się on bardzo zabawnie: od malowania i ozdabiania masek karnawałowych. Cała Teneryfa szykuje się do wielkiego świętowania KARNAWAŁU. Maria- nauczycielka sztuki w szkole Lucas Martin przygotowała mnóstwo gadżetów abyśmy mogli stworzyć spersonalizowaną pamiątkę.

Chętnie zostalibyśmy na karnawał, bo nasze maski są piękne !

Następna lekcja to lekcja ogrodnictwa, podczas której sadziliśmy i podlewaliśmy rośliny. Uczniowie Lucas Martin Espino uprawiają tam pomidory, zioła, papaję, a potem sprzedają zbiory nauczycielom! Na koniec spędziliśmy ostatnie chwile razem na pikniki pożegnalnym z przysmakami hiszpańskimi w szkolnej „outdoor classroom.” Pani Paulina Strózik wręczyła nam certyfikaty ukończenia mobilności i powiedziała nam jak bardzo jest z nas dumna, że daliśmy radę mieszkać u nieznanych nam osób, pokonywać trudności i wypełniać wszystkie Erasmusowe zadania. Wszyscy byliśmy mocno wzruszeni, usatysfakcjonowani i na prawdę czuliśmy się jak jedna wielka rodzina:)

Na koniec, tradycyjne podpisywanie koszulek przez naszych hostów. Myślę, że ze wszystkich pamiątek, które kupiliśmy lub zrobiliśmy, ta jest najlepsza. Wieczór i popołudnie spędziliśmy z hostami i ich rodzinami.

Nigdy nie zapomnę tego Erasmusowego wyjazdu. Przełamałam swoje opory, pokonałam trudności. Komunikacja w j. angielskim przychodziła mi z łatwością. Poznałam nowych ludzi, nowe miejsca, nowe smaki. Nawiązałam wspaniałe relacje:)

Nos Vemos Tenerife!

Antosia

„Sfinansowane ze środków UE. Wyrażone poglądy i opinie są jedynie opiniami autora lub autorów i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy i opinie Unii Europejskiej lub podmiotu udzielającego dotacji. Unia Europejska ani podmiot udzielający dotacji nie ponoszą za nie odpowiedzialności”.

Skontaktuj się z nami!

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

Akceptuję!