29 listopada, 2017
Hejka!
To już półmetek naszego pobytu na obozie w Beskidzie Niskim.
Dzisiaj to nam dali popalić! „Przyrodnicy” znowu ruszyli w teren (a za oknem odczuwalna minus 10, do tego wiatr i wilgoć). Nie było już tak przyjemnie jak wczoraj! Musieliśmy szukać osuwisk i śladów spełzywania, a w dolinach rzecznych erozji bocznej, wstecznej i wgłębnej i do tego w kamykach widzieć piaskowce, łupki i otoczaki. Jakby tego było mało to jeszcze te mchy (jakieś gametofity, sporofity), porosty i korzenie wiązkowe, palowe. Czy wiecie jak rozróżnić świerk od jodły? A co to buczyna karpacka? My już tak.
To już lepiej mieli fizycy i matematycy, siedzieli sobie w ciepełku i tylko zadanka rozwiązywali.
Nawet w tak nietypowych warunkach napisaliśmy konkurs z języka angielskiego.
Całe popołudnie zagospodarowane nauką! Nawet chwili oddechu! Chyba że nauka angielskiego jest tym wydechem.
Dzisiaj Andrzejki, pewnie po kolacji powróżymy sobie.
P.S.
I jeszcze te dyżury w kuchni i „na mopie” na korytarzach, a w pokojach co dzień inspekcja porządkowa!